Życie to karuzela, mówiłam już to, prawda? Jak nie mówiłam, to zapewniam, że wiele razy już tak pomyślałam.
Najpierw przyjechała teściowa. O, zgrozo. I znowu ja się nią całe dnie musiałam zajmować, bo J. w pracy. Dziecior wyściskany, wyprzytulany i wycałowany, nauczyła go nawet teściowa na brzuszku leżeć (sic!). To z pozytywów.
A z negatywów: zwierzyłam się w tajemnicy teściowej, że mam dość mojej mamy, która zmieniła swoją przyśpiewkę z „masz za mało pokarmu” na „dałabyś jej coś poza cyckiem”. O, słodka naiwności! Co na o teściowa? „No mogłabyś jej coś dać. Zupkę jak gotujesz, to przed osoleniem rozgnieć widelcem z marchewką i jej dawaj.” No i mam przerąbane. Teraz moja mama jak mantrę przez telefon radzi wieczorami: „daj jej kaszkę na noc, prześpi całą noc”, a teściowa od rana: „zupkę gnieć widelcem i jej podawaj.”
J. na szczęście jest grzeczny i mnie słucha, ale co jakiś czas widzę, jak Bimbakowi daje to i owo do polizania. W tajemnicy przed J. kupiłam dziś nawet łyżeczkę i miseczkę, ale mu ich nie pokażę, bo też gotowy dać coś dziecku. Może – za radą teściowej – kotleta rozgniecionego widelcem. Z bigosem.
Teściowa chce też przyjechać i w tym tygodniu, żebym miała czas na skończenie pracy mgr. „Ona się zajmie małą”, a ja sobie skończę. Grrr… dlaczego wszyscy chcą się zajmować małą, a nikt nie ulży mi poprzez ugotowanie obiadu albo umycie kibla, hę? :> To też zaoszczędziłoby mi czasu!
Zresztą… już to przerabiałam ze swoimi rodzicami. Pojechałam do nich, bo ja miałam skończyć pracę, a oni zająć się Brombą. Wyszło jak zawsze, czyli ja zajmowałam się Brombą i robiłam dla wszystkich obiady. Ilość napisanych stron: zero.
KU PRZESTRODZE
Spotkała mnie okrutna przygoda: w piątek w nocy wylądowałam w szpitalu, zupełnie niespodziewanie. Powód? Ból brzucha nie do zniesienia, więc o 3 J. mnie zapakował się i pojechałam na ostry dyżur. Zostawiłam w domu Brombę, J., teściową i zero pokarmu. NIGDY TEGO NIE RÓBCIE. Taka byłam pewna swojej doskonałej laktacji, że nie kupiłam nigdy mm, a ściągać mi się nie chciało. Idiotka, nie pomyślałam o nagłych wypadkach.
W szpitalu orzekli, ze to tylko niestrawność i dali kroplówkę. Prawie wygryzłam gardło ślamazarnej recepcjonistce, chirurg mnie olał i tylko pielęgniarka okazała serce. A jak usłyszałam w słuchawce telefonu, że mała płacze i tak wyrwałam kroplówkę i poszłam. „Puściło?” – pytał chirurg w korytarzu. „Nie, ale ten stres jest gorszy”. I pojechałam. Nigdy nie zapomnę tego wschodu słońca nad pustą trzypasmową Toruńską.
W domu mała płakała, ale nie wyła. Teściowa chciała ugotować jej kaszy manny, ale J. wybronił ją rumiankiem. I to podawanym łyżeczką, choć wie, gdzie trzymam butelki! (Tak, tak, 2 butle miałam „na wszelki wypadek”). J. spisał się na medal, tylko dzięki niemu dzieć się nie zapłakał.
Następnego dnia ściągnęłam i zamroziłam pierwszą porcję mleka.
Brzuch bolał i kłuł przez 3 dni, a ja drżałam z obawy, że to wyrostek i że będę musiała iść na kilka dni do szpitala i mieć operację. Nie, nie skalpela się obawiałam, ale to zapewne się domyślacie, młode matki…
Ja mam bardzo podobne myśli ostatnio, żeby na wszelki wypadek zamrozić pokarm, tylko czy to się robi w butelce czy specjalne pojemniki są potrzebne? Bo teraz to na pewno zrobię 🙂
Avent ma opcję, że można w butelce mrozić (niestety, nie płacą mi za reklamę :P). Ale ja kupiłam sobie już cały zestaw pojemników. Można tez w woreczkach.
ja zamroziłam już kilka butelek; musze kupic woreczki. mam chrzciny w przyszłym miesiacu i chcemy isc do rstauracji – fakt ze drozej ale mniej gotowania i sprzatania, skupie sie tylko na dziecku i gosciach, ale zeby nie musiec w kosciele cyca wywalac na wierzch na pewno zabiore ze soba butle. nie jedna ale ze 3! 🙂
No to czegoś się właśnie nauczyłam – można mrozić mleko z cyca.
Człowiek uczy się na błędach, a z drugiej strony myślę sobie, że i tak nie zdążyłabyś ściągnąć pokarmu ? Niczego nie da się przewidzieć, dobrze, że to już za Wami.
A teściowa…. ehhhh… skąd to znam ? Zacisnąć zęby i wysłuchiwać, a jak zacznie przeginać to delikatnie je zwrócić uwagę. Inaczej się niestety nie da.
to na coś się przydadzą 2 butle aventu, które dostałam na osłodę usg za 200zeta, bo juz je mialam wywalić.
Onna, chyba za dużo „Kontinuum” 😉 Zostaw butle, just in case.
Hexe, oczywiście, że nie zdążyłabym ściągnąć, ale mogłam mieć coś zamrożone, choćby porcję, prawda? Do podania zanim się skoczy po mm. A w ogóle zastanawiałam się, czy wsio ok u Ciebie, bo dawno nic nie napisałaś na blogu… 😛
to wcale nie przez Kontinuum, hehe ;D pomyslałam tylko, że jak tak je dają promocyjnie to pewnie jakieś zleżałe, stare, z piwnicy ze szczurami czy z innym felerem. No i nie miały polskiej instrukcji więc nie wiem w sumie do czego te butelki są. W obcym języku wyczytałam, że można do zmywarki ale o zamrażarce nic nie było.