Czworo przy stole: Bromba, J., babcia i ja. (Taaaa… taki skład już się kiedyś skończył wybiciem zęba ;). Bromba patrzy w sufit:
-Bo…bu-ooo – bo! Tam
Ja: Nie, kochanie, to nie jest niebo, to jest sufit.
Babcia: Su-fit, su-fit, powtórz.
J: Ale ona na żyrandol pokazuje. Agatko, powiedz: lam-pa.
Ja: Buhaha, jasne, akurat powtórzy! To za trudne, i „sufit” i „lampa”. Może jej się uda „nie-bo”. (Do Bromby) Powiedz, kotku: nie-bo.
Chwila konsternacji. Bromba rozgląda się:
„LAMPA!”
Bo to zawsze tak jest. Jedzenie z tatusiowego talerza najsmaczniejsze, zabawka od taty najfajniejsza i nawet ładowanie prania z tatą jest arcyciekawe. Ja jak zakładam pieluchę to wrzask i dramat jakbym rozżarzonym żelazem przypiekała, jak zakłada tata – to leży Bomba spokojnie i tą swoją ci*ką świeci.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, oj nie ma 😉
Bywa 😀 A potem jej się zmieni i się nie opędzisz…
Mnie to nie dziwi bo z tatą jest 2-3h dziennie a z mamą non stop.Ale urlopy rodzicielski wejdą to się zmieni 😉
Na pewno znajdziesz sposób aby to kreatywnie wykorzystać 🙂
oj nie ma sprawiedliwosci, cos o tym wiem 🙂